ReprezentacjeReprezentacje młodzieżoweReprezentacja U-17Aktualności„Dawno nie było takiej drużyny, jak nasza” – Krystian Bielik dla Łączy Nas Piłka Powrót

AktualnościReprezentacja młodzieżowa U-17

„Dawno nie było takiej drużyny, jak nasza” – Krystian Bielik dla Łączy Nas Piłka

 21 / 03 / 15 Autor: PZPN
„Dawno nie było takiej drużyny, jak nasza” – Krystian Bielik dla Łączy Nas Piłka

Już po kilku minutach rozmowy, słychać, że jest to zwyczajny chłopak, który trafił do niezwykłego świata. Ma 17 lat, mieszka w Londynie, na treningach gra w dziadka z Mesutem Oezilem i Alexisem Sanchezem, a Arsene Wenger komplementuje go słowami: „top talent”. Najbliższy tydzień spędzi na zgrupowaniu reprezentacji do lat 17, z którą powalczy o mistrzostwa Europy, ale na co dzień żyje życiem, o jakim marzy niejeden nastolatek. My z ciekawością pytamy go o to, co lubi, gdzie chodzi i co robi w wolnym czasie.


Londyn podobno uzależnia.

To prawda. Zwłaszcza tamtejsze sklepy. Hugo Keto (bramkarz Arsenalu U-18), z którym mieszkam, oprowadzał mnie ostatnio po różnych, fajnych miejscach w centrum miasta. Sklepy robią wrażenie, ale i ludzie są serdeczni. Sam już trochę lepiej opanowałem język, łapię coraz więcej słówek, dzięki czemu i ten kontakt z kolegami mam lepszy. Na początku siedziałem sam, mało się odzywałem, w obawie żeby nie palnąć czegoś głupiego. Ale teraz czuję się już pewniej.

I takiego Jacka Wilshere’a już rozumiesz? Pamiętam, że Artur Boruc przez pierwszy rok w Celtiku, kompletnie nie wiedział, co do niego mówił kapitan, Neil Lennon.

Z tym jest różnie. Jeśli ktoś mówi wolno i wyraźnie, to większość zrozumiem. Mam problem tylko wtedy, kiedy ktoś mówi do mnie ulicznym slangiem.

A jak to wygląda w szatni? Z kim masz najlepszy kontakt?

Najlepszy z Dejanem Ilievem. Macedończykiem, który jest pierwszym bramkarzem w drużynie do lat 21. Siedzimy obok siebie. Jest mega w porządku, w dodatku mamy podobne charaktery i zainteresowania, dlatego szybko złapaliśmy wspólny język. A z resztą chłopaków na razie trzymam się bardziej na zasadzie: „Cześć, co u ciebie?”. Ale z każdym tygodniem powinno być pod tym względem coraz lepiej. Już widzę dużą poprawę. Chłopaki czasami żartują, kiedy się zacinam i nie wiem, co powiedzieć, ale zawsze nalegają, żebym próbował, bo tylko w ten sposób najszybciej nauczę się języka.

O Londynie już rozmawialiśmy, ale nie poruszałem tematu innego londyńczyka, Huberta Adamczyka z Chelsea, z którym grasz w kadrze do lat 17. Macie w ogóle czas, żeby się spotykać?

Próbowaliśmy się umówić, ale tak naprawdę ciężko zgrać nasze plany treningowe. Z reguły mam jeden albo dwa dni wolnego w tygodniu, ale nie jest powiedziane, że Hubert będzie miał wtedy luźny dzień. Na razie nie było okazji. A szkoda, bo on zna miasto lepiej ode mnie, jest tutaj dłużej, więc na pewno pomógłby mi w aklimatyzacji. Jest spoko kolegą. Zresztą rozumiemy się dobrze nie tylko na boisku, ale i poza nim.

Grałeś z lepszą „10”, niż Hubert? Mam na myśli piłkę młodzieżową.

Ciężko powiedzieć, bo czasami piłkarze na „10” różnią się niuansami. Jest kilku chłopaków o podobnych umiejętnościach. Różnica tkwi tylko w jakichś detalach. W Arsenalu jest na przykład Daniel Crowley, bardzo dobry piłkarz, widać, że ma to coś, by grać na tej pozycji. Grałem z nim ostatnio w meczu rezerw i dobrze nam się układała współpraca. A Hubert to kluczowa postać naszej reprezentacji. Mocny jej punkt. Musimy jednak pamiętać, że u nas gra nie tylko Adamczyk, czy Bielik, ale cała drużyna. Kiedy tylko wszyscy prezentujemy optymalny poziom i walczymy jeden za drugiego, to – nie boje się tego powiedzieć – jesteśmy w stanie ograć każdego.

Mniej kojarzony przez kibiców jest pewnie Wasz kapitan –Ernest Dzięcioł. A to fundament tej kadry.

Ernest to przede wszystkim dobry kolega. Zawsze pomocny, pozytywny człowiek. Jak komuś nie idzie, to on podejdzie, pomoże i poklepie po plecach. Właściwa osoba na właściwym miejscu. Ja też się dobrze czuję, kiedy wiem, że Ernest gra na środku obrony. Dobrze dyryguje drużyną. No i przede wszystkim lubię z nim grać, bo zawsze kiedy do niego krzyknę, to on mi poda.

A kto w szatni nakręca atmosferę?

Na pewno „Listek” (Marcin Listkowski – przyp. red.). Jak już zacznie, to wszyscy leżymy ze śmiechu, a i ma tę ważną cechę, że potrafi śmiać się z samego siebie.

Widzę po Tobie, że wyraźnie się cieszysz z przyjazdu do kraju.

Oj, tak. Bardzo się cieszę, że w końcu jestem w Polsce, że mogą z Tobą swobodnie porozmawiać. Cieszę się też, że zobaczę się z chłopakami z kadry, bo dawno nie byłem na zgrupowaniu reprezentacji. Widziałem, jak chłopaki poradzili sobie wyśmienicie w La Mandze, gdzie widać było, że nie ma różnicy w naszej grze, nawet jak wypadnie jeden czy dwóch zawodników. Tworzymy zgraną ekipę i mam nadzieję, że pokażemy to w tych trzech meczach.

Rozmawiał Jakub Polkowski

Całość wywiadu na Łączy Nas Piłka!

Regulamin Newslettera
pobieranie strony...
Newsletter - zapisz się!
regulamin
Zapisz się
Wideo