AktualnościFederacja
[FUTSAL] Tym razem sensacji nie było. Polska słabsza od Kazachstanu
Nie udało się biało-czerwonym sprawić sensacji w swoim drugim występie na futsalowych mistrzostwach Europy. Tym razem przegrali z faworyzowanym Kazachstanem. Polacy mają jeszcze szansę na wyjście z grupy, zależni są jednak teraz od... Kazachstanu, który musi jeszcze efektowniej wygrać w sobotnim spotkaniu z Rosją.
Kazachowie mecz rozpoczęli na wysokiej intensywności. Już w pierwszych sekundach próbowali zaskoczyć naszego bramkarza Dovgan i Yesenamanov, a po uderzeniu Douglasa i rykoszecie od Roberta Gładczaka z największym trudem piłkę odbił Michał Kałuża. Po chwili był jednak bez szans po rzucie rożnym i strzale Taynana, który jeszcze nie tak dawno grał w reprezentacji młodzieżowej... Brazylii.
Biało-czerwoni długie minuty nie potrafili stworzyć zagrożenia pod bramką rywali. Nadal dużo pracy miał Kałuża, czy to po strzałach Douglasa, czy też przy próbie Zhamankulova. Pierwszą groźną sytuację, w której dosłownie zabrakło nam centymetra, było uderzenie głową Tomasza Kriezela po dalekim dograniu Kałuży. To właściwie był nasz jedyny sposób na zagrożenie bramce rywali w pierwszej połowie, bo w końcówce nasi zawodnicy spróbowali raz jeszcze tego wariantu. Kazachowie jednak grali podobnie, a nawet efektowniej, przewrotką naszego bramkarza próbował zaskoczyć Zhamankulov.
Chwilę później po dograniu Suleimenova z bliska celny strzał oddał Orazov. Nasi nie wyciągnęli wniosków – wkrótce trzecia drużyna ostatnich mistrzostw Europy w niemal identyczny sposób mogła pokusić się o kolejną bramkę. Nasi zawodnicy wraz z upływem kolejnych minut grali coraz bardziej nerwowo i niedokładnie. W końcówce bramce rywali próbował zagrozić Sebastian Wojciechowski, ale jak wykorzystywać sytuacje, po trójkowej akcji, pokazał Zhamankulov. a tuż przed przerwą przedłużony rzut karny zamienił na gola Pershin.
W drugiej połowie Polacy nie zamierzali rezygnować. Ruszyli na rywali, bliski wykorzystania błędu był Wojciechowski, ale i Yesenamanov pokazał, że Kazachstan nie zamierza tylko wyczekiwać końcowej syreny. Po podaniu Gładczaka przed szansą stanął Kubik, ale naciskany przez Kazacha uderzył niecelnie. Próbowali również Kriezel, Popławski czy Wojciechowski, za każdym razem jednak czegoś brakowało...
Dopiero po rzucie rożnym Tomasza Luteckiego idealnie przymierzył Dominik Solecki. Głośne „jeszcze jeden” z trybun i próba Popławskiego kilkadziesiąt sekund później pozwoliła uwierzyć, że nie wszystko w tym meczu stracone. Straty z pierwszej połowy były jednak zbyt wielkie. W końcówce „swoje wybronił” wprowadzony na parkiet Michał Widuch, ale nie miał nic do powiedzenia przy strzale Douglasa. Wypada jedynie żałować, że tak jak w drugiej połowie Polska nie grała przed przerwą. Nie wszystko jednak stracone.
Tadeusz Danisz
FOT: UEFA
Polska – Kazachstan 1:5 (0:4)
Bramki: Solecki 28 – Taynan 3, Orazov 9, Zhamankulov 20, Pershin 20, Douglas 37
Polska: Kałuża, Zastawnik, Lutecki, Mikołajewicz, Popławski – Widuch, Kubik, Dewucki, Cyman, Gładczak, Mizgajski, Solecki, Kriezel, Wojciechowski.
Kazachstan: Higuita, Dovgan,Yesenamanov, Douglas Junior, Nurgozhin – Shamro, Taynan, Zhamankulov, Suleimenov, Pershin, Taku, Tursagulov, Akbalikov, Orazov.