AktualnościFederacja
Jubileusz 85. urodzin Jerzego Lechowskiego
W siedzibie Polskiego Związku Piłki Nożnej odbył się uroczysty jubileusz z okazji 85. urodzin Jerzego Lechowskiego, wiceprzewodniczącego Klubu Seniora PZPN. Na spotkaniu pojawili się między innymi Sekretarz Generalny PZPN Maciej Sawicki, były trener reprezentacji Polski Andrzej Strejlau, przewodniczący Klubu Seniora PZPN Henryk Loska oraz dziennikarz sportowy Stefan Szczepłek.
W Polskim Związku Piłki Nożnej spotkali się przedstawiciele środowiska polskiego piłkarstwa oraz dziennikarstwa sportowego, którzy wzięli udział w jubileuszu Jerzego Lechowskiego, dziennikarza m.in. Przeglądu Sportowego oraz Piłki Nożnej, a także byłego sekretarza i kierownika Wydziału Szkolenia PZPN.
Wiceprzewodniczący Klubu Seniora PZPN otrzymał od Sekretarza Generalnego PZPN Macieja Sawickiego okolicznościową paterę. – Chciałbym bardzo podziękować przedstawicielom Polskiego Związku Piłki Nożnej za ten wspaniały jubileusz. To piękne, że pamięta się o ludziach, którzy przez lata pracowali dla dobra polskiego futbolu – powiedział Lechowski.
Po uroczystości porozmawialiśmy z samym zainteresowanym.
Przez swoje całe życie funkcjonował Pan w podwójnej roli – dziennikarza, a także osoby działającej w Polskim Związku Piłki Nożnej. Jak udawało się Panu łączyć obie funkcje?
Jeżeli człowiek się czemuś do głębi poświęci, to obojętnie od roli, zawsze będzie dobrze wykonywał swoje zadania. Najważniejsze by działał dla dobra piłki. Niezależnie, czy się z kimś zgadzasz, czy nie, trzeba szanować ludzi. To właśnie szacunek w stopniu największym zjednał mi tyle osób. Po prostu potrafiłem zaakceptować zdanie innych, ale starać się też przekonywać do swoich pomysłów. Jeśli jednak to oni mieli rację, umiałem stwierdzić, że się pomyliłem i mogłem coś uczynić lepiej.
Piłka nożna, jak sam Pan wspomniał w trakcie Jubileuszu, była pierwszą miłością. Za co Pan tak naprawdę pokochał futbol?
Jako młody człowiek grałem w piłkę. W czasie okupacji była to jedyna rozrywka dla takiego dziecka, jak ja. Uwielbiałem futbol i po wojnie był mi nadal bliski. Do piłki nożnej przekonało mnie widowisko, jakie ze sobą niesie. Wprawdzie jestem z Warszawy, ale mnóstwo lat spędziłem w Skierniewicach i tam poznałem przyjaciół, którzy również interesowali się futbolem. Piłka nożna spodobała mi się, ponieważ lubię gry zespołowe. Futbol jest zespołowy oraz zorientowany na ludzi myślących. Widocznie tak miało być, że najpierw piłkę kopałem, a potem o niej pisałem.
Przez 18 lat pracował Pan w Przeglądzie Sportowym, a 19 lat spędził na stanoisku zastępcy redaktora naczelnego tygodnika Piłka Nożna. Czy to ogromne redakcyjne doświadczenie pomogło Panu w późniejszej pracy w Polskim Związku Piłki Nożnej?
W Przeglądzie Sportowym pisałem prawie 18 lat, ale generalnie z gazetą współpracowałem przez ponad trzy dekady. Zdecydowanie moje dziennikarstwo miało przełożenie na pracę w PZPN-ie. Mając możliwość dostępu do zagranicznych pism zawsze pogłębiałem swoją wiedzę. Będąc dziennikarzem mogłem jeździć na różne kursokonferencje trenerskie i sędziowskie. Nie ograniczałem się tylko do oglądania meczów z trybun, można powiedzieć, że byłem w środku tej dyscypliny. Szkoleniowcy nazwali mnie nawet „honorowym trenerem”, bo odbyłem więcej szkoleń, niż nie jeden zawodowy trener. Poza tym kończąc studia na Uniwersytecie Warszawskim wybrałem się na specjalizację na Akademii Wychowania Fizycznego.
Stworzył Pan też niezwykłe dzieło, które jest „panoramą polskiego piłkarstwa”.
Nie będę ukrywał, że zawsze potrafiłem pisać. Tekst jest napisany językiem przystępnym. Książka jest bez złośliwości, a co więcej - ma nawet wydźwięk edukacyjny. Opisuje w niej, jak się kiedyś grało w piłkę nożną oraz jaka jest jej historia. Treść zawiera 1000 stron maszynopisu i jest zwieńczeniem mojej działalności sportowej. Przy okazji rozmowy bardzo chciałbym podziękować władzom PZPN-u na czele z Prezesem Zbigniewem Bońkiem za to, że pamięta się o ludziach, którzy poświęcili się pasji sportowej.