AktualnościFederacja
KIBICE. ONI PAMIĘTAJĄ
Na Kopcu Powstania Warszawskiego gromadzą się tłumy. Pod pomnikiem symbolizującym Znak Polski Walczącej, układane są kolejne znicze, wieńce i kwiaty. Następuje chwilowa cisza. Część osób podnosi ręce, a kilkanaście sekund później płoną w nich race, od których robi się jasno. W tym momencie „Mazurek Dąbrowskiego” niesie się już po Czerniakowie.
W ten sposób, każdego roku, hołd Powstańcom oddają mieszkańcy Warszawy. Wśród nich bardzo duża grupa kibiców Legii, dla których ten dzień jest szczególny. Zaczynają wcześnie, bo już o godzinie 10:00 na Mokotowie. Długo tam nie zostają, bo czeka ich jeszcze zmiana warty przy Grobie Nieznanego Żołnierza i odwiedziny przy pomnikach: generała Roweckiego, Chruściela, Polskiego Państwa Podziemnego i Armii Krajowej oraz kilku innych. O 20:00 śpiewają Zakazane Piosenki na Placu Piłsudskiego, a o 21:00 czeka ich symboliczne zakończenie dnia – na czerniakowskim Kopcu, który został usypany z gruzów zniszczonej stolicy.
Wszyscy – obligatoryjnie – ubrani na biało. Najczęściej ze Znakiem Polski Walczącej lub innym powstańczym motywem na koszulce. Rzadko kiedy, w krótkich spodenkach. Nawet mimo upałów, bo przecież nie wypada. Przed pierwszym sierpnia organizują różne akcje i zbiórki. Ostatnio, jeszcze w czerwcu tego roku, kupili powstańcowi z batalionu KB „Nałęcz” elektryczny wózek inwalidzki, tak, by mógł spokojnie uczestniczyć w obchodach. O tym mało się pisze.
O historii klubu i miasta pamiętają też kibice Polonii Warszawa, na których stadionie – przy ulicy Konwiktorskiej – zginęło przecież w 1944 roku aż dwunastu Powstańców. Na murach otaczających obiekt od kilku lat widnieją pamiątkowe murale z powstańczym motywem, a charakterystyczna kotwica znajduje się także na strojach piłkarzy. Historię miasta czuć tu na każdym kroku. Jest ona immanentną częścią tego klubu.
Inni też pamiętają. Dwa lata temu fani Śląska Wrocław przygotowali okazałą oprawę, której hasło brzmiało: „Niech mówią, że klęska. Że czcić nie należy. Śląsk Wrocław jest dumny z powstańczych Żołnierzy.” Całość poprzedził głośny dźwięk syren, a kibice odśpiewali hymn narodowy, po którym zaczęli skandować „Cześć i chwała Bohaterom!”. Z własnej, nieprzymuszonej woli, wypełnionej patriotyzmem. Mniejsze oprawy robiono też w innych klubach. Z różnych lig, z całej Polski. Od Łomży po Zieloną Górę.
Inne powstanie – wielkopolskie – pielęgnują z kolei kibice Lecha Poznań. Rokrocznie, zawsze licznie uczestniczą w marszu ku czci podpisania rozejmu, który potwierdził zwycięstwo tamtejszego niepodległościowego zrywu. Dodatkowo w święto Polskiego Państwa Podziemnego przygotowali dla bohaterów walk specjalne koszulki Lecha z pseudonimami walczących w czasach wojennej konspiracji.
– Kibice uczą dziś patriotyzmu – powiedział po oprawie we Wrocławiu 89-letni kombatant Zbigniew Lazarowicz, pseudonim Bratek. I trudno się z nim nie zgodzić. Nie ma drugiej tak zaangażowanej grupy społecznej, która by w takim stopniu pielęgnowała pamięć o wydarzeniach historycznych. Niejednokrotnie, co ostatnio w swoim felietonie zauważył Eryk Mistewicz, poświęcają swój wolny czas, często nawet podporządkowując dzisiejszym obchodom plany wakacyjne. Wszystko po to, by wziąć udział w grach ulicznych, koncertach, inscenizacjach czy wolontariacie. Dla nich nie jest ważne, że Powstanie zostało przegrane. Ważni są bohaterowie.
W czasie, kiedy piszę ten tekst, dokładnie siedemdziesiąt lat temu, o tej samej porze, pułkownik Antoni Chruściel wydał już rozkaz rozpoczęcia akcji zbrojnej. Powstanie miało rozpocząć się nazajutrz. Pozostały tylko godziny.
Kibice polskich klubów zawsze o tym pamiętają. I choć można na nich za wiele rzeczy utyskiwać, można ganić, to jednak trzeba też oddać wielki szacunek za to, co robią. Właśnie w takich dniach, jak dzisiaj.
Jakub Polkowski