AktualnościFederacja
Frankowski: Belgowie nie muszą grać pięknie, liczy się wygrana
Już dziś rozpocznie się kolejna batalia o miejsce w ćwierćfinale mistrzostwach świata 2014. Na boisko w Salvadorze o godzinie 22:00 czasu polskiego wybiegną ekipy Belgii i Stanów Zjednoczonych. Faworytem spotkania wydaje się być drużyna prowadzona przez trenera Marca Wilmotsa. – Będzie to zdecydowanie konfrontacja techniki Belgów i siły fizycznej Amerykanów – mówi Tomasz Frankowski, były reprezentant Polski i zawodnik m.in. Wisły Kraków oraz amerykańskiego Chicago Fire.
Czym „Czerwone diabły” są w stanie zagrozić Amerykanom?
Belgowie dysponują na tyle ofensywnym składem, że od pierwszych minut mogą pozwolić sobie na szybkie ataki. Mają przecież w składzie Romelu Lukaku czy Driesa Mertensa, którzy są głodni bramek. Ponadto, posiadają w swojej kadrze dynamicznych skrzydłowych oraz solidny środek pola, który sprawi, że nie powinni mieć większych problemów z rozpracowaniem obrony Stanów Zjednoczonych. Wystarczy sobie przypomnieć jaką akcją popisali się w meczu z Algierią, gdzie przy drugiej bramce zupełnie zdezorientowali szyki obronne rywali. Będzie to zdecydowanie konfrontacja techniki Belgów i siły fizycznej Amerykanów. Zapowiada się zatem emocjonujące spotkanie, bo mundial wkracza w decydującą fazę, a bramki zdobywane w samych końcówkach spotkania jeszcze bardziej podnoszą emocje kibiców. Miejmy nadzieję, że i w tym spotkaniu nam ich nie zabraknie.
O sile Belgów stanowią młodzi zawodnicy, natomiast Stany Zjednoczone mają więcej doświadczenia turniejowego. Co może zadecydować o losach meczu?
Osobiście uważam, że czwarty mecz na mistrzostwach jest zazwyczaj tym kryzysowym i będzie to poważny sprawdzian dla obu ekip. Sądzę jednak, że to Belgia wyjdzie zwycięsko z tego pojedynku. Amerykanie mają cenne doświadczenie, ale trudno im będzie przeciwstawić się młodym i głodnym gry Belgom. Piłkarze Wilmotsa przystąpią do tego spotkania wypoczęci. W ostatnim meczu z Koreą Południową wystąpiło aż siedmiu innych zawodników w porównaniu z poprzednim meczem. Główne atuty Belgów to niesamowita technika oraz szybkość. Jestem przekonany, że zawodnicy, którzy w fazie grupowej nie pokazali w pełni swoich umiejętności, w meczu z Amerykanami mogą nas zaskoczyć.
Belgowie wygrali wszystkie grupowe spotkania, ale ich gra w tej fazie rozgrywek nie zachwycała.
Przed mundialem zawsze typuje się drużynę, która może sprawić niespodziankę. Tak się złożyło, że została nią wybrana drużyna z Beneluksu, która przebojem dostała się na mistrzostwa świata. Mianem rewelacji rozgrywek określane były też reprezentacje Nigerii i Algierii. Mimo, że te zespoły już nie grają, to na pewno pozostawiły po sobie dobre wrażenie. Zostali tylko Belgowie, którzy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Słyszałem opinię, że są krytykowani za swoją grę, ale osobiście zespołu, który wygrał wszystkie mecze na mundialu, nigdy nie odważyłbym się skrytykować. Co wtedy można powiedzieć o reprezentacji Portugalii, Anglii czy Włoch? Co z tego, że Belgowie nie zachwycają grą, skoro zdobyli dziewięć punktów? Nie muszą grać pięknie, byleby wygrywają. Cel uświęca środki i to jest najistotniejsze.
Którego bramkarza byłoby Panu trudniej pokonać? Tim Howard to doświadczony golkiper, ale Thibaut Courtois jest uważany za największy bramkarski talent ostatnich lat.
Myślę, że o wiele trudniejszym bramkarzem do pokonania jest Belg. Wyciągał piłkę z siatki tylko raz i to po rzucie karnym. Proszę zwrócić uwagę, jakie zainteresowanie budzi w klubach europejskich, które już chciałyby mieć go u siebie. Warto przypomnieć, że ten chłopak ma dopiero 22 lata.
Z roku na rok liga amerykańska jest co raz silniejsza, co ma przełożenie na występy reprezentacji narodowej. Skąd bierze się sukces amerykańskiego soccera?
Do ligi amerykańskiej są zatrudniani zawodnicy światowej sławy. Są to przeważnie piłkarze, którzy ukończyli 30. rok życia. Wiele osób mówi, że wybór MLS to od razu piłkarska emerytura. Ja się z tym nie zgadzam, bo jak widać, nadal mają coś do zaoferowania. Amerykańskie kluby na tym korzystają, bo jest wnoszone do nich cenne doświadczenie. Poza tym kibice chętniej przychodzą na mecze, by oglądać światowe sławy. Ponadto w Stanach Zjednoczonych płaci się naprawdę duże wynagrodzenia. Piłkarze decydujący się na grę w USA zarabiają od miliona dolarów wzwyż. Mogą sobie zatem pozwolić na taki kierunek, bo to naprawdę świetne miejsce. Występowałem tam przez jeden sezon, ale mam tylko miłe wspomnienia związane z USA. Myślę, że Stany Zjednoczone wciąż będą piłkarsko rosnąć w siłę.
Rozmawiał Jacek Janczewski